Sunday 4 August 2013

hm...

Coś dawno mnie nie było na blogu:) Ciągle coś robię ostatnio, to praca to spotkanie ze znajomymi to sen i odpoczynek i trochę ćwiczeń:) Z gotowaniem gorzej;/ Ostatnio tylko jem śniadanio-obiado-kolacje;p i jakieś drobne przekąski. ^To jest bardzo niezdrowe!!! Wiem o tym, ale jeszcze nie umiem się przestawić na odpowiedni tryb. Praca bardzo nie rozregulowała. Ale mam do dodania dwa pyszne pomysły na śniadanko. I jedno może być również podane jako deser, ja tam jadłam te placuszki na śniadanie:)

O.K. pierwsze to jedno z moich ulubionych, kromka ciemnego chleba z wyciętą dziurą, do której wlewamy jajko i czekamy aż się zetnie:) Pychota!!!!!

tak jak już napisałam wyżej, wycinamy dziurę w chlebie wrzucamy na rozgrzaną patelnię, chwilę podsmażamy i wlewamy jajko, doprawiamy i czekamy aż się zetnie. Ja sobie jeszcze podpiekłam kiełbaskę:) Jajko nie było do końca ścięte, dlatego też tak fajnie się później rozpływało. Kilka pomidorków trochę majonezu i gotowe:D
Nie wiem ile to miało kalorii, nie liczyłam. Ale warto jest zjeść takie śniadanie raz na jakiś czas. Daje dużo siły i poczucie sytości na długo:)                                             











Kolejnym pysznym daniem są placuszki maślankowe:) Miałam maliny, które chciałam wykorzystać w tym przepisie, ale niestety mi się zepsuły;/ Zastąpiłam je więc nektarynkami, które zagotowałam z cukrem w rondelku, zredukowałam ilość wody i później zmiksowałam. Powstał pyszny sos/dżem:)
 Na placuszki (18 sztuk):
jedno jajko
maślanka
mąka
proszek do pieczenia
sól
cynamon.

Na mus z nektarynek:
dwie nekatrynki
woda
cukier:)

 a do tego polewa czekoladowa:)
Ciasto na placuszki mieszamy, ja najpierw ubiłam piane z białka i potem dodałam resztę składników. Ciasto wyszło cięższe i gęściejsze niż na naleśniki. Łyżką nabieramy ciasto i nakładamy na patelnie. Placuszki mają się zarumienić z obu stron, będą puszyste i lekko wyrosną:) Przez maślankę są bardzo lekkie i miękkie:) Jeśli chodzi o nektarynki, to umyłam je, pokroiłam w ćwiartki i wrzuciłam do odrobiny wody i dodałam cukier. Chwile je gotowałam, potem zredukowałam nadmiar wody a później zmiksowałam. Sądzę, że gdybym miała tego więcej to wyszedł by mi świetny dżem:)
Czekoladę standardowo rozpuściłam w kąpieli wodnej:)

placuszki wyszły przepyszne. na dole możecie zobaczyć efekt końcowy moich wyczynów kulinarnych:)




 



Translate