Showing posts with label warzywa. Show all posts
Showing posts with label warzywa. Show all posts

Wednesday, 2 December 2015

Jedzenie.

      Skoro jest to blog kulinarny, to powinny się tu znaleźć zdjęcia jedzenia , które miałam okazję kosztować przez ostatnie trzy tygodnie mojego pobytu w Indiach.

Na początek, kilka refleksji na temat tutejszej kuchni.

1. Dużo, dużo i więcej.

Hindusi kochają jeść! Oni wręcz żyją dla jedzenia, w sumie nie ma co się dziwić, kto nie lubi usiąść i zjeść dobrego posiłku? Każdy lubi, a jeszcze lepiej jak ma się dobre towarzystwo i masę dobrego jedzenia. Hindusi bardzo lubią wszelkiego rodzaju imprezy czy spotkania na których można zjeść coś dobrego. Na początku są przystawki, najczęściej chutney i krążki cebuli, chipsy, pieczone pieczarki, potem jest czas na danie główne. Sosy mięsne lub bez mięsne i chlebki pszenne. Jedzenie w domu różni się od tego zamawianego i tego w restauracji. W domu oczywiście przyrządzimy to co chcemy i jak chcemy, mamy nad tym kontrolę, jak zamawiamy dania hinduskie na wynos to często może się zdarzyć, że owo danie będzie zbyt tłuste albo zbyt pikantne, jak zamawiamy w restauracji, mamy ten komfort, że jak nam coś nie pasuje to zawsze możemy zawołać kierownika i się poskarżyć.
     Zauważyłam, że rodziny z dziećmi zamawiają kilka dań, od których ugina się stół i każdy ma okazję do skosztowania wszystkiego. Rodzice siedzą rozmawiają jedzą, dzieci biegają po restauracji , matki próbują nakarmić te biegające dzieci. Wszystkiego jest dużo i starczy dla każdego.
    Młodzi Hindusi robią podobnie, zamawiają kilka dań, każdy ma swój talerz i może nałożyć sobie to na co ma ochotę, czasem jedzą z jednego talerza. Są głośni, śmieją się i nie przejmują się niczym, podobnie jak Hiszpanie albo Włosi. Nie myślcie sobie , że oni zawsze tak z "jednego gara", nie nie, zależy to od miejsca, w którym się znajdują i od dań jakie zamawiają. Są miejsca, gdzie zamawia się dal- rodzaj sosu z soczewicy , który jest podawany w stalowej misce, z której każdy może sobie nałożyć odpowiednią ilość na swój talerz i używając chapati, je się ten pyszny sos, chapati- rodzaj ichniego chleba z mieszanki różnych mąk, który smaży się na specjalnej patelni, podobny do naszych polskich naleśników, tylko że bez mleka.  To prawda, że wiele dań kuchni hinduskiej je się rękoma, a w sumie to jedną, prawą ręką, muszę przyznać, że ten sposób bardzo mi się podoba :) Poniżej zamieszczam zdjęcia, na których zobaczycie mój pierwszy indyjski obiad w restauracji.

                  Na początku dostaliśmy chutney z mięty i kolendry , oraz krążki cebuli, jest to popularna przystawka.  Zamówiliśmy również piwo, przed nalaniem do szklanki kelner zapytał się nas czy jest ono wystarczająco schłodzone i czy może je nam podać, podobało  mi się to, że ktoś pyta mnie o stopień schłodzenia piwa, które chcę wypić :) Hindusi są bardzo otwarci i gościnni i zauważam to za każdym razem. Czasem jednak tak ich troska o dobro klienta mnie zawstydza i lekko peszy. Rozumiem taka praca, a ty konsumencie się ciesz, że jesteś tak dobrze traktowany. W koszyku są trzy rodzaje chlebka, roti, cienki rodzaj chlebka, prawie jak francuski naleśnik, chapati jest równie cienkie co roti, z tą różnicą, że do tego ciasta nie dodaje się oliwy. Nan jest najgrubszym chlebkiem i jest wypiekany w specjalnym piecu. Co mnie jeszcze zaskoczyło to sposób podania, a raczej to, że pierwszą porcję sosu na mój talerz nałożył mi kelner! Tak, trochę to dziwne było. W każdym razie jedzenie było pyszne, sosy nie były za ciężkie i były dobrze doprawione, nie wypaliło nam pół twarzy po pierwszym kęsie:) To czego nie daliśmy rady zjeść zostało nam zapakowane i zabraliśmy ze sobą do domu. Miejsce, w którym byliśmy jest typowym dla kuchni indyjskiej, ceny są lekko zawyżone , jednak porcje dań to rekompensują. 
  

2. Jest tu wszystko. 
W Indiach znajdziecie restauracje, bary, knajpy, które można znaleźć w europejskich miastach i w USA. Hindusi mają wszystko i chcą więcej. Rynek gastronomiczny jest naprawdę duży i ciągle nienasycony. Masz ochotę na burgera? Nie ma problemu, my mamy wersję wege i zwykłą z normalnym mięchem. Porcje posiłków są duże ale nie olbrzymie, są może lekko za duże jak dla jednej osoby, natomiast idealne do podziału dla dwóch. Jedzenie w zależności do miejsca i tego co serwują się przyrządzane na wiele sposobów. Już dwa razy miałam okazję jeść burgera, w dwóch różnych miejscach i w pierwszym z nich bułka ociekała olejem, a w drugim była idealnie podpieczona.  Na załączonym zdjęciu jest burger z pierwszej restauracji, a której byłam zaraz po przylocie. Bułka była zbyt tłusta, nie byłam w stanie jej zjeść całej, w środku zamiast mięsa miałam kawałek sera twarogowego obtoczonego w panierce i usmażonego na oleju, panierki nie zjadłam, zjadłam natomiast ser, frytki dobre chrupkie , jednak znowu za dużo oleju, dobrze że w burgerze były jakieś warzywa i , że Izzy zamówił krewetki, które mogłam zjeść.
  
Wspominałam już w poprzednim poście, że znajdziecie tu każdy rodzaj kuchni i każdą potrawę. W sumie to podoba mi się ta różnorodność, pokazuje ona , że miejscowi nie boją się eksperymentować i lubią poznawać nowe dania.
Wegetariański burger z twarogiem w panierce, warzywami i frytkami.

Danie  Ishdeep'a , pure ziemniaczane, pierś z kurczaka, smażone krewetki, warzywa i pyszny sos miodowy z JD. 




   


3. Trzeba uważać na to co się je.
To jest bardzo oczywiste i każdy podróżujący musi mieć na uwadze przede wszystkim swoje dobro i dobro swojego żołądka. Nie próbowałam jeszcze kuchni z ulicy, nie dlatego, ze nie chcę ale dlatego, że obawiam się o swój żołądek. Raczej nie wskazane jest w pierwszych tygodniach swojego pobytu od razu rzucać się na każdy stragan i próbować wszystkiego. Ja miałam tą przykrość, że po jedzenia u znajomych, które było zamawiane dostałam w nocy dreszczy, było mi strasznie zimno, i niestety skończyło się na bieganiu do toalety. Dwa dni później cała sytuacja się powtórzyła i musiałam dostać lekarstwa przeciwbiegunkowe. Przykra sprawa , ale takie rzeczy się zdarzają. Teraz będę bardziej uważać na to co jem i gdzie jem.

4. Ceny nie zawsze są adekwatne do zamawianego jedzenia.
Ja mam to szczęście , że nie porusza się sama po mieście i sama nie chodzę jeść do restauracji. Gdyby tak było to znając moje szczęście chodziłabym do tych najdroższych i dałabym się naciągać. Nie umiem jeszcze szybko przeliczać cen dań na złotówki, jednak z tego co się orientuje to w niektórych miejscach ceny są lekko zawyżone, nie mówię tu o jakichś eleganckich restauracjach w nie wiadomo jak bardzo ekskluzywnej dzielnicy, mówię o restauracjach, które znajdują się w centrach handlowych.

Jedzenie można znaleźć wszędzie, na ulicy, w kinie, w centrum handlowym, w świątyni. Jedzą wszyscy i wszystko :)

Na koniec kilka zdjęć.
















Tuesday, 10 November 2015

Zamiast risotto było pęczotto .



  Mówi się, że kasza jest dużo zdrowsza od ryżu, tego białego oczywiście. Nie wszystkie kasze są tak samo zdrowe i trzeba mieć to na uwadze. Ja ostatnio wybrałam na obiad kaszę pęczak i zrobiłam z niej pęczotto z warzywami. Danie łatwe, mało pracochłonne i dość szybkie w wykonaniu.

Do swojego dania użyłam:
1/2 opakowania kaszy pęczak
czerwoną paprykę
jedną małą cukinię
1/2 cebuli
olej kokosowy
curry
ostra paprykę czerwoną
pieprz
sól
kurkumę
wywar z rosołu

Najpierw zeszkliłam cebulę na patelni na oleju kokosowym, następnie dodałam paprykę, cukinię przyprawy ,kasze pęczak i zalałam 4 chochlami rosołu. Całość przykryłam i dusiłam na małym ogniu do momentu kiedy kasza była miękka, jakieś 20 minut. I tyle, koniec gotowania można było jeść.
Przepraszam , że nie ma zdjęcia,, nie zapisałam. Dodaję link do Instagrama, żebyście mogli podejrzeć. Pęczotto, smak lata w jesieni

Wednesday, 4 November 2015

Wegetariańska lasagne.


       Co zrobić jak ma się pomidory, cukinię, makaron na lasagne, ser feta, 1/2 brokuła i szpinak? Lasagne!!
Najprostsza na świecie potrawa do przyrządzenia.
Oprócz podduszenia mrożonego szpinaku i zrobienia sosu nic innego nie zrobiłam :)

Na lasagne potrzebujemy: (ja użyłam keksówki)
5 makaronów do lasagne
2 pomidory
szpinak ( 1op. mrożonego)
małą cukinię
1/2 brokuła

Na sos:
1/2 kostki sera feta
3 łyżki kefiru/ jogurt naturalny
oregano
bazylię
czosnek
sól
pieprz
zioła prowansalskie
gałka muszkatałowa

             Najpierw wyłożyłam keksówkę papierem do pieczenia, następnie posmarowałam dno sosem z sera feta i układałam po kolei warstwy, pamiętając o sosie. Brokuła dałam na samą górę i posypałam go feta i polałam sosem. Całość wstawiłam do pieca na 30 min nagrzanego do 190 stopni, pod koniec gotowania można włączyć termoobieg.
Nie robiłam dużej porcji , ponieważ byłam tylko ja , mama i tato. Całość została pochłonięta w ekspresowym czasie.
Mojemu tacie mięsożercy też smakowało :)





Friday, 23 October 2015

Makaron da się zrobić ze wszystkiego .


   Dziś, po ciężkim tygodniu pracy należało mi się coś dobrego na kolację :) Zdecydowałam się na makaron z cukinii z pomidorem i czerwoną cebulą. Makaron mogłabym jeść na okrągło, gdyby był zdrowszy ;p
Jakoś trzeba sobie radzić i umieć zastąpić ukochane produkty. Cukinia okazała się najlepszym na ten wieczór wyborem. Brakowało tylko lampki wina...

To robiłam po kolei:
1/2 cukinii obrałam i za pomocą obieraczki zrobiłam makaron. Wyszły mi cienkie płaty, które wrzuciłam do osolonej wrzącej wody. Trzymałam je jakieś 40 sek., po czym wyjęłam i odsączyłam.
Następnie pokroiłam 1/2 czerwonej cebuli i podsmażyłam na oleju rzepakowym z bazylią (kupiłam dziś w Biedronce za 4 zł, w biedronce również widziałam dziś makaron czekoladowy, jeszcze go nie próbowałam, ale zapewne niedługo nadarzy się okazja). Do cebuli dodałam pomidora i resztę cukinii, która mi została oraz bazylię, czosnek i zioła prowansalskie. Wszystko chwilę poddusiłam i gorącym sosem polałam cukinie. Wierzch posypałam parmezanem.

Taka kolacja dla jednej osoby w zupełności wystarczy. Jeśli jednak macie nie dosyt zawsze można zrobić więcej makaronu lub przygotować sobie jakąś sałatkę dodatkowo.

Ja teraz lecę robić tofurnik na jutrzejszą imprezę.


Wednesday, 21 October 2015

Tak na dobry początek

    Na dobry początek wrzucam przepis na energetyzujące smoothie, które miałam dziś na śniadanie.
Zielony koktajl:
Kilka liści jarmużu
Banan
1/4 grejpfruta
Woda
Kilka listków świeżej pietruszki.
2 Łyżeczki nasion Chia
Całość wrzucamy do blendera i miksujemy az uzyskamy jednolita zielona konsystencję. Na koniec dodajemy chia, mieszamy i odstawiamy na 15min. Po 15 min mieszamy znowu I odstawiamy na noc do lodówki, rano wyciągamy i mamy gotowe śniadanie pelne energii😁👍 Mi wychodzi mala porcja, okolo 250-300 ml po dwoch godzinach jestem glodna i zjadam jakies owoce/orzechy lub warzywo.


image

Monday, 4 August 2014

Obiadowe obżarstwo



Dziś na obiad cukinia faszerowana warzywami, a do tego kurczak w sosie z mleka i syropu klonowego.

 Potrzebujemy:
1 cukinię
1/4 papryki czerwonej, żółtej i zielonej
1/2 puszki pomidorów
4 łyżki kaszy gryczanej
całą pierś z kurczaka
przyprawy: bazylia, oregano, sól, chilli,
mleko
syrop klonowy

Cukinie najpierw wydrazylam ( z miąższu zrobiłam koktajl, dodając ćwiartke jabłka i morele oraz twarożek i maslanke). Pomidory z puszki.poddusilam z papryka, przyprawilam swieza bazylia i oregano plus chilli i troche soli. kurczaka pokrojonego w kosteczka usmazylam na oliwie z dodatkiem syropu klonowego i.mleka. W osobnym garnku ugotowałam 4 łyżki kaszy gryczanej.Smak jest nieziemski, slodki, delikatny, pyszny!! Cukinie zapieklam przez jakies 10minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.

Smak.calosci genialny!!



Zycze smacznego 😃

W hinduskim stylu :)



 Wczorajszy dzień był brzydki, padało, było szaro i smutno, dlatego postanowiłam sobie trochę zaognić atmosferę, przygotowując ostre danie z kuchni hinduskiej ):
To danie jest inspirowane hinduską kuchnią, tamtym smakiem, aromatem, kulturą, różnorodnością. Jest to po części oryginalne danie kuchni hinduskiej (podobne przygotowywałam ze swoim znajomym hindusem :)), jednak ja do niego dodałam brokuła :) Osobiście bardzo lubię kuchnię hinduską i tamta kulturę. Jak zaczęła się moja fascynacja? Od 4 godzinnych filmów Bollywood, które namiętnie oglądałam ze swoją przyjaciółką jako nastolatka i tak bardzo mocno chciałam się przenieść w tamten świat i doświadczyć tak wspaniałej miłości, jak bohaterki tamtych filmów... ehhh błahe młodzieńcze marzenia.. Pamiętam jak po raz pierwszy spróbowałam indyjskiego dania, które przyrządził mój znajomy hindus. Od pierwszej chwili się zakochałam w tym jedzeniu, a potem w chłopaku... :)  Smaki, przyprawy, ich podejście do swojego świata, tak innego od naszego, ich zapachy, słodycze, przyjemność z jaką przygotowywali jedzenie i to jak się nim rozkoszowali bardzo mnie urzekło. 


Do warzyw w curry i kormie potrzebujemy:
100g kalafiora
100g borkuła
2 łyżki pomidorów z puszki
2 łyżki ciecierzycy
kawałek masełka
trochę mleka
curry, harrisę, kormę, chilli, 
2 łyżki brązowego ryżu.

kalafiora i brokuła najpierw gotujemy. Na patelni dusimy ciecierzyce z pomidorami, dodajemy wodę i wrzucamy ryż (Ryż brązowy gotuje się dłużej niż biały, jeśli nie chcecie aby była al dente, to ugotujcie go wcześniej a potem wymieszajcie z warzywami. Ja swój dusiłam od razu na patelni. Kiedy brokuł i kalafior się ugotują wrzucamy je na patelnie i doprawiamy do smaku. ja lubię ostre jedzenie i wczoraj sobie nieźle doprawiłam ;p aż mi się płakać chciało! :)

Danie jest bardzo sycące i bogate w smaki. Można je zjeść na obiad i kolację. Jeśli dbacie o linie to z tej porcji radzę zjeść połowę, a połowę oddać chłopakowi lub zostawić na później. ja jestem obżartuchem i zjadłam wszystko! Ot co :) Dobrze, że nie miałam chleba nan bo i go bym w całości zjadła ;p 

smacznego 

Warzywa w hinduskim stylu 


P.S. uwielbiam tego aktora!!! jaki on przystojny.. hmmm
Człowiek tak się napatrzy i od razu ma lepszy humor i uśmiech mu się pojawia na twarzy :)
Takich facetów już nie ma ;p

Sunday, 3 August 2014

Bo dobre śniadanie to podstawa.



Co zjeść na śniadanie, kiedy znudzi się nam już owsianka, kasza jaglana, płatki, koktajle, jogurty, serki i inne mleczne, bardziej lub mniej owocowe produkty??

 KANAPKĘ!!!
Jest ona z nami od zawsze. Już jako małe szkraby zajadaliśmy się nimi. Mamy, babcie, ciocie, ojcowie i inni z rodziny przyrządzali nam różne wersje tego przysmaku. Na słodko, na słono, z ogórkiem, szyneczką, z dżemem, z owocami, warzywami, smażone, opiekane, zapiekane i wiele, wiele innych. 

Ja pamiętam jak moja babcia robiła mi kanapki z szynką, serem, ogórkiem i sałatą. Smak z dzieciństwa niezapomniany:) 

Nie odwracajmy się od nich, bo ratowały nam życie w wielu przypadkach ;p




 Kanapka z bułeczką z opiekacza (2 łyżki serka wiejskiego, jajko, otręby, przyprawy, zapiekamy około 4 minut). Plasterek szynki z indyka, ser niebieski, chrzan z wasabi z dodatkiem jogurtu, pomidor i papryka.



Chleb żytni, jedna połówka z pasztetem sojowym, oliwkami i chrzanem, druga z szynką, pomidorem i chrzanem z wasabi (dlatego jest zielony), plus słodka kuleczka do kawki :)





Chleb drwala (Kaufland) z pastą z awokado i pomidora, plus jajko na twardo.



Pierwsza kukurydza smkauje najlepiej!!




Z czym wam się kojarzy sierpień?? Mi z kukurydzą!!
Odkąd pamiętam zawsze w sierpniu czekało się na kukurydzę. Ona smakuje wtedy najlepiej...
Pamiętam jak mama gotowała ją w wielkim garnku z słoną wodą, a kiedy była już gotowa to ja z bratem się nią zajadaliśmy.. Ahhhh jaka ona była pyszna... 
Bez porównania z tą kupowaną na plaży podczas koloni.. blehh 

Skoro mamy sierpień to trzeba zjeść taką kukurydzę :)

Smacznego

Kukurydza polana masełkiem z czosnkiem, do zestawu soczewica zielona w curry i harrisie z pomidorami i kozim parmezanem.

Friday, 1 August 2014

Bo trzeba się kochać:)


Tez tak macie, że lubicie siebie rozpieszczać i skupiacie się tylko na sobie? Ja tak mam:) Bo kogo mam kochać i rozpieszczać jak nie samą siebie? A, że kocham siebie to rozpieszczam się jedzeniem :) Ciekawe jak długo jeszcze pociągnę.. Bo z jednej strony fajnie jest być samą dla siebie i mieć czas tylko dla siebie, ale z drugiej strony to zaczyna mnie to trochę denerwować. Ciągle sama... Ok ale dość tych smętów. 



Dziś na obiad serce z kaszy pęczak z wątróbką (z dnia wczorajszego) i cukinią (też z wczoraj). 



Thursday, 24 July 2014

Przepisy już niebawem!!


Hej kochane!!!

Ostatnio juz pisałam o tym, że muszę nadrobić zaległości na blogu,,, ale jak same widzicie ciężko jest... Nie będę ukrywać, że obecnie pracuję na dwa etaty i ciężko jest mi wygospodarować czas na bloga ;( Nie jestem z tego zadowolona, postaram się to zmienić :) a tym czasem zapraszam na Instagrama!!! :)

W najbliższym czasie wrzucę przepisy na :

Danie główne z łososiem i mango

Zapiekana cukinia z mozzarella

Śniadaniowe placki otrębowe i sok jabłkowo- grejpfrutowy 

Tarte jaglaną z pomidorami i sosem brokułowo-kalafiorowym 

Owsiane kuleczki

Wednesday, 23 July 2014

Wegetariańskie przepisy z Pełnej Lodówki: Kruche, wegańskie ciasto jaglano-owsiane na tartę

Dziś na obiad będzie tarta z tego przepisu kruche-weganskie-ciasto-jaglano-owsian. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie !! :)

I tarta wyszła!!! Oczywiście trochę zmieniłam składniki bo mi się mąka żytnia skończyła :) aaa i zamiast mieć ugotowane 1/2 szklanki kaszy jaglanej, to ja mądra osóbka ugotowałam 1/2 i wyszło mi troche ponad szklankę ugotowanej. Musimy pamiętać, że kasza zwiększa swoją objętość :) Ale nic się nie stało, nadmiar ciasta jeszcze wykorzystam, jak na razie to czeka na swoją kolej w lodówce :)

Na swoją tartę użyłam :
1 szkl. mąki żytniej i orkiszowej
3/4 szklanki otrąb
4 łyżki oliwy z oliwek
curry, ostrą paprykę, sól morską, pieprz
1 szkl, i troche ugotowanej kaszy jaglanej

Wszystko razem mieszamy i zagniatamy na ciasto. Jak się nam za bardzo klei do rąk to dolewamy wody, ale nie za dużo. Ciasto wykładamy na formę do pieczenia tart. Jak macie sylikonową to super, ciacho wam nie przywrze, dla bezpieczeństwa możecie jednak dno wysmarować odrobiną oliwy, ja na swoją formę wyłożyłam papier do pieczenia. Dlaczego? bo lepiej odchodzi od papieru :) Spód piekłam jakieś 25 minut w 200 stopniach, pod koniec włączyłam tak zwane dmuchanie :)

Na spód wykładamy to co lubmy. Ja dałam sos w fety, kefiru i czosnku, pomidora, oliwki, zmiksowanego brokuła z kalafiorem i wszystko zapiekłam. Piekłam jakieś 15 min w 200 stopniach. 

Obiad był rewelacyjny!! Tarta wyszła super. Jako, że była to moja pierwsza vegańska tarta jestem z niej bardzo dumna :)

Tarta przed upieczeniem 


Tarta po upieczeniu 




Smacznego!!

Sunday, 20 July 2014

Nadmiar awokado?? Nic straconego


             

                 Jak można wykorzystać awokado??
Albo robicie guacamole, albo placki, albo muffiny http://kianoindakiczen.blogspot.com/2014/06/3-dni-3-rozne-sniadania.html .

       Ja ostatnio miałam nadmiar awokado i najpierw zrobiłam sobie z niego właśnie coś a'la guacamole i wykorzystałam do wrapa a resztę do placka:)

Na placka potrzebujemy:
1/2 awokado
jajko
płatki owsiane 
trochę proszku do pieczenia
bazylia, sól, pieprz

Smażymy na patelni. Mój ma kształt serca, bo kupiłam sobie ostatnio taka fajną foremkę w Biedronce:)


Placek z awokado na mixie sałat z serem feta.

 Może nie wygląda to zbyt apetycznie, ale uwierzcie mi, że było naprawdę pyszne. 
Awokado wymieszane z pomidorem, odpowiednio doprawione i zapieczone w placku pszennym (wrapie) na patelni. 


Cały zestaw zabrany ze sobą do pracy. Pomarańcz na drugie śniadanie, wrap z awokado i sałatka z tuńczykiem, serem feta i warzywami.

Friday, 18 July 2014

Gdzie ten czas ucieka??



Dopiero co był czerwiec, a już mamy prawie końcówkę lipca... Jak ten czas szybki leci... On tak leci, a ja nie mam czasu na pisanie bloga i wrzucanie zdjęć!! Bardzo mi przykro z tego powodu. Powiem szczerze, że o wiele łatwiej jest mi wrzucić zdjęcia na Instagrama niż tutaj.... ale czas to zmienić. postaram się wygospodarować choć trochę czasu i nadrobić zaległości. 

Teraz życzę wam miłego dnia i do usłyszenia niebawem!! 

Buziaki!!1 xxx
Owsianka bananowa z siemieniem lnianym, słonecznikiem i wiórkami kokosa...

Omlet z jagodami i sosem z jagód

Kasza pęczak z warzywami

Koktajl z arbuza.

Sunday, 29 June 2014

3 dni, 3 różne śniadania.


Dziś jest niedziela!
Dla wielu z was dzień odpoczynku, refleksji, relaksu, dzień bez pośpiechu, dzień w którym zwalnia się tempo i pozwala na odrobinę spokoju... dla mnie niestety nie, ale za to jutro będzie taki dzień, kiedy to ja będę mieć wolne, a wy pójdziecie do pracy, szkoły, na uczelnie. Coś za coś:) Póki jednak mam chwilę przed pracą, wrzucę swoje śniadania, które miałam przyjemność zrobić w ostatnich trzech dniach:)



Piątek i owsianka.
Owsianka, wielu z was kojarzy ją niezbyt przyjemnie. Bo kto by chciał jeść rozmoczone płatki, bez smaku, zapachu i koloru? No tak, nikt z nas. Ale jeśli ją ładnie przyozdobimy i odpowiednio doprawimy, wyjdzie nam bardzo zdrowy, smaczny i pożywny posiłek. Ja lubię swoje owsianki i lubię do nich wrzucać to na co mam ochotę. Najbardziej lubię łączyć różne smaki, które wydaje mi się, że w normalnych warunkach by nie miały racji bytu, ale w owsiance to co innego:) Moja piątkowa mieszanka była bardzo prosta pod względem składników, ale za to bardzo kolorowa i bogata w walory smakowe:)

Potrzebujemy:
szklankę wody (albo nawet mniej, zalezy czy chcecie żeby było bardzo wodniste, czy nie:)
1/2 banana
truskawki (ja miałam mus z truskawek)
pestki dyni, słonecznika, lub płatki migdałowe
miód
2 łyżki płatków owsianych (polecam te górskie, ale nie BŁYSKAWICZNE!! zwykłe górskie)

Płatki gotujemy, aż powstanie kleik, a potem to już wasza inwencja twórcza. Od was zalezy wygląd waszej owsianki:) Do dzieła zatem!! Pamiętajcie, żeby było barwnie i zabawnie:)




Sobota i naleśnik.
Wczoraj na śniadanie naleśnik. Nie za duży nie za mały, za to bardzo smaczny i sycący.
Potrzebujemy:
jajko
łyżkę jogurtu
łyżkę płatków górskich

wszystko razem mieszamy, wlewamy na patelnie i smażymy. Moje naleśniki zawsze wychodzą inaczej, nigdy nie korzystam z jednego przepisu, w ogóle to nie lubię korzystać z przepisów, bo mi nigdy nic nie wychodzi tak jak powinno;p Oczywiście podstawy mam i na nich się opieram, ale zawsze coś zmienię albo dodam coś od siebie :) Kiedy już usmażymy naleśnika dekorujemy go wedle uznania. Ja wybrałam banana, kiwi i 1/2 pomarańczy. Banana 1/2 zmiksowałam z resztką jogurtu i wylałam na środek naleśnika, kiwi i pomarańcz poukładałam naokoło.  Dodatkowo jagody goji, pestki dyni i siemie lniane.

smacznego:)




Niedziela i muffiny z awokado.
Najpierw chciałam zrobić zwykłą pastę z awokado o serem feta oraz pomidorkami koktajlowymi, ale potem pomyślałam, że czemu by nie zrobić muffin z awokado? Kto nie próbuje ten nie zyskuje, prawda? Tak więc, spontanicznie upiekłam babeczki:) Kto powiedział, że muszą one być tylko na słodko?

Do muffin użyłam:

1/2 awokado
1 jajko
po łyżce mąki żytniej i orkiszowej
łyżkę płatków owsianych
trochę proszku do pieczenia
oregano

na sos:
plasterek sera feta
trochę jogurtu

do ozdoby:
oliwki
pomidorki koktajlowe
świeża bazylia

Masę na muffiny mieszamy i przekładamy do foremek. ja piekłam je około 25 minut w 200 stopniach, do suchego patyczka, ale biorąc pod uwagę, że mają one w sobie awokado nigdy patyczek nie będzie w 100% suchy. Wyciągamy przyozdabiamy i zjadamy w tempie ekspresowym!!



P.S.
najlepsze pomysły przychodzą spontanicznie. Nie bójmy się eksperymentów:)
muffiny są moim autorskim przepisem!!!:)

Na zdrowie i przyjemnej niedzieli Wam życzę:)
xxx

Translate