Tuesday 24 June 2014

Czy dajesz sobie 5?

Dziewczyny!
Od wczoraj przyłączyłam się do wyzwania z Ewą Chodakowską. To kolejne wyzwanie, które z nią podejmuję. Mam nadzieję, ze tym razem dotrwam do końca !!! Bo powiem szczerze nie zawsze było łatwo, gładko i przyjemnie. Czasem coś przeszkadzało, czasem ktoś przeszkadzał, a czasem to już ręce same opadały. W każdym razie teraz będzie inaczej!!! i ja w to wierze i wiem, że się uda!! Dlaczego? Bo ja tego CHCĘ!! Nie muszę, CHCĘ!! I zaznaczam to wielkimi literami żeby było wyraźnie i jasno przekazane. To postanowienie i nastawienie wynika z wewnętrznej potrzeby, a chęci zmiany (po raz kolejny, ale kto nie próbuje, ten nigdy nie osiągnie celu). Te zmiany, jak zauważyłyście ciągną się już od roku u mnie (od roku to dokumentuje), a tak na poważnie to zaczęło się już w liceum, potem ciągnęło się przez studia, ze wzlotami i upadkami, ale zawsze gdzieś w głowie był ten głosik, który mówił "WRÓĆ DO ZDROWEGO JEDZENIA, ZRÓB TO DLA SIEBIE. KOCHASZ SIEBIE, DAJ SOBIE TO CO NAJLEPSZE!! TY JESTEŚ NAJWAŻNIEJSZA I TO, TWOJE SZCZĘŚCIE SIĘ LICZY!! I tak z małymi przerwami wracam do tego trybu życia. Ostatnio jest lepiej, bo udaje mi się już coraz bardziej i coraz lepiej i ŚWIADOMIE, podchodzić do kwestii jedzenia i tego jak jem i co się dzieje z moim organizmem. Oczywiście nie jestem idealna, zdarzają mi się małe wtopy, ale zaraz po nich następują dobre dni i wszystko wraca do normy.

Wracając do tematu, podjęłam wyzwanie z Ewą (uwielbiam ją!!!!) i będę się mocno trzymać swojego postanowienia !! Nie odpuszczaj, jak to mówi Ewa:) Moje posty i przepisy, które będą zamieszczać przez najbliższy czas, będą inspirowane tym co Ewa zaleca do jedzenia.  Może jak zobaczycie,jak to jedzenie wygląda po przyrządzeniu, będzie wam łatwiej podjąć decyzję o zmianie nawyków odżywiania i same zdecydujecie, że też tak chcecie. A mi będzie bardzo miło jeśli będę mogla komuś pomóc w realizacji swojego celu!!

Tak więc, zachęcam do podjęcia wyzwania z Ewą i do czytania mojego bloga i korzystania z przepisów, które tu podaje.

I odnośnie przepisów i tego co dziś jadłam załączam zdjęcia:) i krótko opisze co  i jak. Muszę jeszcze tylko zaznaczyć, że sporo czasu spędziłam dzis poza domem i niestety udało mi się zjeść tylko 2 główne posiłki i jedną przekąskę. Nie jest to dobre, ponieważ organizm spowolni z przemianą materii i będzie gromadził tłuszczyk, a tego nie chcemy;p Oczywiście po jednym takim dniu nie przybędzie nam 5kg oponki, ale im więcej takich dni tym większa będzie ta oponka;p dlatego 3 główne posiłki i 2 przekąski i zapewniam was, że będzie super!!!!

Ok, śniadanie.
Omlet z kiwi i 1/4 jabłka.
Na omlet potrzebujemy :
1 całe jajko i jedno białko
łyżkę płatków owsianych
można dodać cynamon i kakao.

Masę wylewamy na dobrze rozgrzaną patelnię i smażymy. Można pod przykryciem, ale wcale nie trzeba. Ja zawsze podważam boki omletu, podnoszę patelnie i pozwalam temu jajku z góry spłynąć pod spód. Kiedy góra się ładnie zetnie obracamy omlet na drugą stronę i chwilę podpiekamy. 
Po upieczeniu omlet ląduje na talerz i przyozdabiamy go czym chcemy. Można dac truskawki, maliny, borówki, jeżyny, cokolwiek, ale nie za dużo:) Ja dziś wzięłam kiwi i jabłko, oraz pestki dyni i siemię lniane. Pycha!!!



To moje pierwsze śniadanie jadłam koło 9 rano, więc drugie powinnam zjeść koło 12. Niestety nie miałam możliwości zjedzenia jogurtu z płatkami i orzechami, więc wybrałam najmniejsze zło i kupiłam jogurt śliwkowy 0% tłuszczu w Biedronce. Może i nie powinnam pić tego jogurtu , tylko wziąć naturalny, ale halo! Gdybym zjadła to co powinna, według zaleceń Ewy, to pod względem kaloryczności wyszło by na to samo, a może nawet ten śliwkowy okazałby się mniej tłuczący. Jak by nie było, jogurt był pyszny i gęsty i dał uczycie sytości na jakieś 4 godziny, ale powiem wam, że ta ostatnia godzina to już było na skraju.... I tu kolejny błąd, z którego zdaję sobie sprawę. Mój organizm tak się przyzwyczaił do jedzenia co 3 godziny, że każda dodatkowa minuta wpływa bardzo źle i zwiększa uczucie głodu!! Konia z kopytami mogłabym zjeść!! Niestety dziś mój obiad zjadłam dopiero koło 17;/ Aż czułam jak mnie skręca, taka głodna byłam. 
Na szczęście obiad był pyszny i warto było go zrobić, a nie gonić po coś zapychającego do jakiegoś marketu. Więc punkt dla mnie;p 

Obiad to same warzywa!! 
Potrzebujemy:
puszkę pomidorów ( ja kupiłam w Biedronce i ta cała puszka miała 200 gram samych pomidorów i 200  soku)
2 łyżki cieciorki (nigdzie nie dorwałam takiej do ugotowania, w Almie mieli tylko w puszce)
100 gram kalafiora
45 gram ugotowanego brązowego ryżu (to jest około 22 gram suchego)
Kalafiora gotujemy, ryż też (ten brązowy gotuje się około 30 min, porażka..)
Następnie na patelni wszystko razem mieszamy i doprawiamy curry i innymi przyprawami, w zależności od upodobań. Ja na ostro!! 
Dekorujemy bazylią lub innymi ziołami i zajadamy z uśmiechem!!



Teraz jest godzina 21:15 i mój żołądek domaga się jedzenia. Dlatego pójdę i zrobię sobie kolacje:) Wiem, że dla niektórych to już późna pora, ale ja też wiem, ze nie pójdę spać od razu po zjedzeniu tylko jakieś 1,5 h do dwóch godzin, więc spokojnie sobie na to pozwolę, a i jeszcze ćwiczenia dziś mnie czekają:) 

Życzę smacznego i powodzenia w dążeniu do osiągnięcia swoich celów!!! 
Pamiętajcie wy jesteście najważniejsze i wasze szczęście się liczy!!!

P.S. 
oceniam swój dzień na 3+ :)

No comments:

Post a Comment

Translate