Thursday 26 November 2015

Inny świat

    

   Dziś nie będzie o gotowaniu, dziś będzie o tym, jak przeniosłam się do innego świata. Świata, który zawsze mnie pociągał i intrygował, świata, który jest tak odmienny od mojego, że aż trudno to sobie wyobrazić. Świat ten składa się z dwóch innych, które się wzajemnie przenikają i funkcjonują w pełnej korelacji ze sobą.
     Dziś będzie o Indiach. O moich Indiach, widzianych moimi oczyma, doświadczanych przeze mnie.
Dlaczego Indie? Ha, cała fascynacja zaczęła się jak miałam jakieś 13 lat i po raz pierwszy obejrzałam film z Shah Rukh Khan "Żona dla zuchwałych". Od tamtego momentu spodobały mi się Indie i postanowiłam, że pewnego dnia odwiedzę ten kraj i zwiedzę go wzdłuż i wszerz. I tak po 12 latach moje marzenie się powoli spełnia. Dzięki temu, że mój narzeczony jest rodowitym Hindusem udało mi się tu przyjechać i odkrywać kolory tego kraju. 
Czy Indie tak bardzo różnią się od tych, które są nam pokazywane w filmach i programach dokumentalnych? I tak i nie. Indie to kraj, w którym znajdzie się wszystko, dosłownie wszystko, a jak czegoś nie można znaleźć od razu, to znajdzie się w innym miejscu lub na drugi dzień. Indie to kraj, w którym z jednej strony jest przepych i wszystko jest z rozmachem, chociażby wesela na prawie 1 500 osób, nowoczesne auta, galerie handlowe ze sklepami znanych zagranicznych marek i projektantów, zagraniczne sklepy, zagraniczne restauracje, kafejki ( Starbucks, Dunkin Donuts, Cinnabon, Jamie's restaurant- Jamie Olivier, KFC, McDonads, PizzaHut, Dominos, i wiele wiele innych), a z drugiej strony bieda, która aż razi w oczy. Ludzie żyjący w slumsach, w namiotach koło ruchliwych ulic, pod wiaduktem metra, dzieci biegające samopas, pół nagie, brudne, bez opieki, dzikie świnie, krowy, małpy , które można znaleźć koło budynków wielkich korporacji. Takie widoki są porządku dziennym, nikogo to nie drażni, nie razi, no chyba, że jest się z zagranicy i jakoś nie umiemy się pogodzić z tym co widzimy.
      Co do młodzieży tutaj i młodych dorosłych, to nie różnią się oni za bardzo od standardów europejskich. Co mnie dziwi to brak odpowiedzialności i wyobraźni, 13-15 latkowie jeżdżący na motorynkach, skuterach bez kasków, o dziś widziałam czwórkę chłopców, mieli może z 16 lat, jechali na jednym motorze, bez jakichkolwiek kasków, ot tak, wracali ze szkoły... Młodzi hindusi noszą markowe ubrania, hinduski wolą ubrania z H&M lub Vero Moda albo Zara od tradycyjnych. Młode pokolenie hindusów nie różni się niczym w zachowaniu od europejskich rówieśników. Oni chcą tego czego my w Europie, a nawet więcej, oni chcą tego czego my w Europie nie mamy, a z łatwością znajdą to w USA. Różnice są widoczne w wyglądzie to oczywiste, ale też i w zachowaniu i codziennym życiu. W tygodniu praca, na weekend zabawa, jednak nawet dzień powszedni nie przeszkadza im od celebrowania np. urodzin swoich przyjaciół, do późnych godzin nocnych, a następnego dnia wstają i idą normalnie do pracy. ja już tak nie umiem..
  
   Tutaj każdy dzień wygląda podobnie ale i różni się od poprzedniego. starzy ludzie siedzą chodnikach koło ruchliwych ulic , obserwują pędzący świat, dzieci chodzą do szkoły, moi równolatkowie podejmują pracę w korporacjach( o matko, ich budynki są molochami, takich w Europie próżno szukać..) pracują jako kelnerzy, barmani w restauracjach, jako ekspedienci w znanych sieciówkach. Życie toczy się wolno, ale i pędzi bardzo szybko. Rytm dnia jest zmienny. W sumie to ten sam dzień dla wielu osób będzie wyglądać inaczej, co jest normalne. Dla mnie nienormalne jest pewne opóźnienie , które tu zastałam. Chodzi o pracę, tutaj raczej nikt się nie śpieszy, sprawy są załatwiane powoli i bez pośpiechu. Co mnie też razi to ich chaotyczna i bardzo brawurowa jazda, i to ciągłe trąbienie... matko, moje pierwsze dni jako pasażera były pełne obawy i strachu, niedowierzania i szczerze to zbierałam swoją szczękę z podłogi w pewnych momentach... Szok

Co do jedzenia, to oczywiście UWIELBIAM!! Smaki, aromaty, kolory, potrawy, warzywa, owoce tak różne od naszych w Polsce. Pełna gama. Jestem tutaj 1.5 tyg i jak na razie trzymam się dobrze, próbuje nowych rzeczy, ale z dystansem i raczej w małych ilościach. Pierwszego dnia po przylocie poszłam z Izzym do jego ulubionego miejsca i tak jadłam burgera , który zamiast mięsa miał kostkę twarogu w panierce z bułki tartej i był usmażony w głębokim oleju, do tego tłuste frytki i bułka również podsmażona. Cięzko mi było to zjeść, zostałam przy twarogu, który skrupulatnie obrałam z panierki i warzywach oraz krewetkach , które zamówił Izzy. Jedzenie tutaj ma swoje wady i zalety. Trzeba uważać na to co się je i gdzie  się je. Ja nie próbowałam jeszcze ulicznego jedzenia, pewnie minie jeszcze trochę czasu zanim mój organizm się przyzwyczai ,natomiast jadłam już kilku miejscach i muszę powiedzieć, że Hindusi lubią dużo i dobrze zjeść. Fajną rzeczą jest to, że jak się czegoś nie zje do końca to można to zabrać do domu i zjeść później lub następnego dnia. Dość dziwnym wydało mi się, że w kinie oprócz popcornu i nachosów, oraz coca coli można zamówić burgera i frytki i zjeść je podczas seansu. W trakcie seansu jest intermission , krótka przerwa, podczas której pracownik kina podszedł do mnie i zapytał się czy ma ochotę coś zjeść. Byłam zdziwiona i lekko zszokowana, nie dość, że ludzie koło mnie jedzą popcorn , piją colę, odbierają telefony to jeszcze jakiś koleś przychodzi z ofertą jedzenia . Ok ja rozumiem, inna kultura i normy itp, ale bez przesady, mój luby powiedział, że na tym polega hinduska gościnność, na dawaniu jedzenia i oferowaniu go w jeszcze większej ilości i w różnych postaciach. Jeszcze długo się nie przyzwyczaję do ich "gościnności" To jest dobre miejsce na przytoczenie słów siostry Izziego, "zostaniesz poczęstowana tym co mamy w domu najlepsze, spróbujesz i podziękujesz za kolejną dokładkę, ale to nie przeszkodzi nam w zapytanie się Ciebie jeszcze z jakieś 15 razy czy chcesz więcej. Takie są Indie , tacy są ludzie tutaj, gościnni i szczodrzy".  

   Ciężko było mi zachować jakąś strukturę tego tekstu, za dużo jest do opisywania i co rusz do mojej głowy przychodziły nowe rzeczy, które chciałam opisać i tak się trochę zamotałam w tym wszystkim. Obiecuje, że nie będzie to mój ostatni wpis na temat Indii i zwiedzania tego kraju i pomału będę wrzucać posty związane z jedzeniem, które miałam okazje już spróbować, i które robiłam wraz ze swoim mężczyzną tu w Indiach.

Ha pisząc ten tekst mam za ścianą hinduskie wesele, jest głośno, kolorowo i raczej tłocznie. Ciekawe rzeczy się dzieją :)

Wrzucam tylko kilka zdjęć, które zrobiłam ostatnimi czasy, w kolejnych postach będzie ich więcej:)
Widok z centrum handlowego 



Budynek z restauracją i pubami

Widok na rzekę z tarasu jednej z restauracji


Małpy mieszkające w parku koło ruchliwej ulicy.


Jedna z części grobowca królewskiego

Grobowiec Feroz Shah

Miejsce, w którym grali grajkowie a panny tańczyły ku uciesze ludu


o grobowcu 

Friday 13 November 2015

Na dobry początek 13-go dnia miesiąca

  

   Aby dobrze rozpocząć dzień powinno się zjeść dobre śniadanie. Ja chcę aby dzisiejszy dzień był dobrym dniem, pomimo tego, że jest to piątek 13-go. W takie dni szczególnie powinniśmy być dla siebie milsi i otaczać się miłością i być szczęśliwi.  Ja dziś zdecydowałam się na gofra z płatków owsianych z migdałami i kremem bananowo-czekoladowym. Śniadanie bardzo pyszne, rozweselające i dające energię na cały dzień.

Na gofra zużyłam:
jedno jajko,
dwie łyżki płatków owsianych- można je zmielić, wtedy masa będzie gładsza, ja tego nie zrobiłam
cynamon
trochę mleka migdałowego
łyżeczkę płatków migdałowych

Całość mieszamy i wylewamy na nagrzaną gofrownicę, w czasie kiedy gofr się zapieka, kroimy jabłko i 1/2 banana robimy krem czekoladowy. Połówkę banana rozgniatamy widelcem, dodajemy kakao i mamy kremik.

To wszystko, ot cała filozofia.

Smacznego :)




Pora na pora.

  

       Tak z samego rana wrzucam pomysł na obiad z pora :) Danie jest szybkie, łatwe do przyrządzenia i znika w oka mgnieniu z talerzy, a i garnek można wylizać ;p
 Przepis jest dla 4 osób lub dla dwóch na dwa dni.

Potrzebujemy:
Makaron penne- mama kupiła ostatnio w Biedronce penne z maki durum i z mąki kukurydzianej bez glutenu, aż dziw , że mają takie rzeczy w Biedronce :)
dwa duże pory
jogurt grecki około 1/2 kubka
serek z ziołami- nie jest to konieczne, ja miałam serek ziołowy z soi , więc go zużyłam
mascarpone- daje on temu sosowi taką aksamitną strukturę, około 1/2 opakowania
ser feta 1/3 opakowania- dla słoności potrawy
dwie małe cebule- ja użyłam czerwonych
zioła - bazylia, oregano, zioła prowansalskie,majeranek
sól , pieprz, czosnek,

Najpierw zeszkliłam cebula i pora na oleju kokosowym. Następnie dodałam jogurty, sery, zioła według smaku i dusiłam wszystko przez około 15 minut. Moim początkowym planem było zapieczenie wszystkiego w piekarniku, ale zajęłoby to zbyt dużo czasu, a ja byłam już bardzo głodna:) W czasie kiedy sos się dusił ugotowałam makaron, około 9 minut, żeby był al dente. Całość przełożyłam do dużego garnka i wymieszałam.
Danie sycące, łatwe i dość szybkie do zrobienia.

Smacznego







Życzę smacznego

Tuesday 10 November 2015

Nadziane ciasto.

      

              Ostatnio, jak moja mama kupiła ciasto filo, to zrobiłam coś na wzór strudla z jabłkami i cynamonem. Było przepyszne :) Cała rodzina się zajadała. Dziś na obiad ponownie było ciasto filo nadziane szpinakiem, fetą i mascarpone.

Potrzebujemy :
Całe opakowanie ciasta filo.
1/2 op. sera feta
1/2 op. sera mascarpone
sól
pieprz
czosnek
zioła prowansalskie
1/4 kostki masła do posmarowania płatów ciasta
1/2 opakowania mrożonego szpinaku.

      Szpinak podsmażyłam na patelni na oleju kokosowym z czosnkiem, serem feta i mascarpone. Małą blaszkę wyłożyłam papierem do pieczenia i zaczęłam wykładać ciasto posmarowane roztopionym masłem. Najpierw wyłożyłam cztery płaty ciasta i nałożyłam na nie szpinak, następnie złożyłam dwa płaty i przykryłam nimi szpinak. Kolejne dwa płaty zrolowałam i położyłam po bokach formy. Całość posmarowałam mlekiem i posypałam ziołami.  Gotowe ciasto włożyłam do nagrzanego do 190 stopni piekarnika i piekłam około 20 minut, do zarumienienia się górnej warstwy ciasta.

Uważajcie podczas smarowania ciasta, może wam łatwo się porwać. Ciasto nie jest plastyczne, są to bardzo cienkie płaty. Następnym razem wyłożę 6 płatów na spód a 2 dam na górę.

  Danie możemy podawać z sałatką i sosem czosnkowym.

Smacznego








Szybka sałatka na kolację.

    



             Co można zjeść na kolację, aby było szybko, łatwo i smacznie? Ja polecam sałatkę z tuńczykiem w sosie własnym, sałatą rzymską, rukolą i ciabattą i pomidorami.

Na dwie porcje:
Główka sałaty rzymskiej
dwa pomidory
puszka tuńczyka
rukola
jedna ciabatta podpieczona w piekarniku

Kroimy mieszamy i zajadamy. Smacznego :)





Zdrowe czy nie zdrowe, o to jest pytanie?

  
   W życiu większości ludzi przychodzi moment, kiedy decydują się na zmianę swojego stylu życia, swoich dotychczasowych przyzwyczajeń. Najczęściej jest to związane z jedzeniem, z poprawą swojego stanu zdrowia, zrzuceniem kilku kilogramów. Odrzucamy wszystko to co "niezdrowe" i zaczynamy jeść zdrowsze produkty. Czytamy etykiety, czytamy art. w prasie, w internecie, i zaczynamy się zastanawiać, czy aby na pewno jest to dobre dla nas? Pojawiają się nazwy jak karob, karagen, alginian sodu itp, itd. Jest jeszcze wiele, wiele innych substancji, które są dodawane do pokarmów przeznaczonych dla wegetarian i wegan.

      I tak np. dzięki tym modyfikacjom mamy ser wegański i szynkę wegańską, oraz kiełbasy i innego rodzaju.
Ja jakiś czas temu kupiłam wegetariański ser i wędlinę na bazie białka sojowego, białka pszennego, karagenu, mączki chleba świętojańskiego, rafinowanego oleju kokosowego, oleju rzepakowego i emulgatorów. Szczerze to się zaczęłam zastanawiać, czy by na pewno dobrze zrobiłam.
Z ciekawości poczytałam o sub. wykorzystanych do produkcji tych "dobrodziejstw" i np.  
* Guma karobowa, mączka chleba świętojańskiego (znana również jako karob, w artykułach spożywczych oznaczony E410) – naturalny polisacharyd otrzymywany z nasion szarańczyna strąkowego nazywanego też drzewem świętojańskim. Wykorzystywana głównie w przemyśle spożywczym jako dodatek do żywności zagęszczający oraz stabilizujący produkty. Występuje jako biały lub żółtobiały proszek. Posiada charakterystyczny słodkawy smak i zapach podobny do czekolady. Jest zamiennikiem kakao dla osób uczulonych na czekoladę oraz używany jest do słodzenia żywności i jako substytut czekolady. (źródło Wikipedia) Skutki przedawkowania :Spożyta w nadmiarze może powodować wzdęcia, podobnie jak w przypadku innych niestrawionych polisacharydów, przetwarzanych przez florę bakteryjną jelit. Ogólnie jednak jest nieszkodliwa, a badania wykazały, że może obniżać poziom cholesterolu we krwi.( źródło Maczka-chleba-swietojanskiego)
* Karagen - Wikipedia Vitalia .
* Olej kokosowy, do którego raczej nie można się przyczepić
*Białko pszenne( gluten) nie wskazany dla osób z celiakią . Ciekawostka Grubacka pisze o chlebie
* Białko sojowe , używane jako zagęszczacz w produktach wegańskich i wegetariańskich . Ciekawostka o soi

    To tylko kilka informacji, które znalazłam w internecie, jest ich tam o wiele, wiele więcej. Ja nie chcę nikogo zniechęcać lub zachęcać do jedzenia opisanych przeze mnie produktów. Kupiłam je bo byłam ciekawa smaku, tekstury i chciałam sobie zastąpić prawdziwy ser i szynkę. Jeśli chodzi o zapach sera, to czuć soje, w smaku jest mdły, bardzo gumowy, nie roztapia się tak jak prawdziwy. Szynka różni się tylko zapachem, wyczuwa się zapach wędliny, dzięki aromatom i zawiera w sobie oliwki . Jeśli miałabym to jeść codziennie, to nie dziękuję. Spróbowałam i więcej nie kupię bo: a. nie spełniło moich oczekiwań, b. jest drogie, c. nie smakuje mi, d. wolę już od czasu do czasu zjeść normalny ser, a bez szynki obchodzę się już jakiś czas i mogę bez niej żyć nadal. 
 To czy chcecie jeść te produkty zależy od was, jeśli będziecie się po nich czuć dobrze i nic wam nie będzie dolegać to droga wolna, ja wiem, że nie będę kupować więcej tych sero- i wędlino-podobnych wyrobów. Zakupy wege - link do zakupionych przeze mnie produktów wegetariańskich

   
Tost z szynką z soi i serem sojowym oraz kanapka z pastą z awokado i pomidorem

Na spróbowanie zrobiłam sobie tosta z szynką i serem. Ser się nie rozpuścił i był gumowy w smaku, szynka również gumowa...


Zamiast risotto było pęczotto .



  Mówi się, że kasza jest dużo zdrowsza od ryżu, tego białego oczywiście. Nie wszystkie kasze są tak samo zdrowe i trzeba mieć to na uwadze. Ja ostatnio wybrałam na obiad kaszę pęczak i zrobiłam z niej pęczotto z warzywami. Danie łatwe, mało pracochłonne i dość szybkie w wykonaniu.

Do swojego dania użyłam:
1/2 opakowania kaszy pęczak
czerwoną paprykę
jedną małą cukinię
1/2 cebuli
olej kokosowy
curry
ostra paprykę czerwoną
pieprz
sól
kurkumę
wywar z rosołu

Najpierw zeszkliłam cebulę na patelni na oleju kokosowym, następnie dodałam paprykę, cukinię przyprawy ,kasze pęczak i zalałam 4 chochlami rosołu. Całość przykryłam i dusiłam na małym ogniu do momentu kiedy kasza była miękka, jakieś 20 minut. I tyle, koniec gotowania można było jeść.
Przepraszam , że nie ma zdjęcia,, nie zapisałam. Dodaję link do Instagrama, żebyście mogli podejrzeć. Pęczotto, smak lata w jesieni

Wednesday 4 November 2015

Czeko, czeko, czekomasło.


         Każdy miewa dni, kiedy za nim coś chodzi i chodzi, i sami nie wiemy co chcemy zjeść, ale wiemy, że ma to być słodkie. ZA mną też chodziło coś słodkiego, coś co łatwo się robi z minimalnej ilości składników.

Zdecydowałam się na domową nutellę, która jest smaczna, delikatna, łatwa w przyrządzeniu, zaspokaja ochotę na coś słodkiego i nadaje się do przechowywania w lodówce.

Na nutellę potrzebowałam:
1/2 awokado
1 bana
łyżka ciemnego kakao
miód

Wszystko wrzuciłam do blendera i zmiksowałam na gładką ciemną masę. Całość przelałam do słoiczka i wstawiłam do lodówki.
To czekoladowe masło, można dodać do kanapek, naleśników, placków lub zjeść samodzielnie jako deser.

Smacznego




Wegetariańska lasagne.


       Co zrobić jak ma się pomidory, cukinię, makaron na lasagne, ser feta, 1/2 brokuła i szpinak? Lasagne!!
Najprostsza na świecie potrawa do przyrządzenia.
Oprócz podduszenia mrożonego szpinaku i zrobienia sosu nic innego nie zrobiłam :)

Na lasagne potrzebujemy: (ja użyłam keksówki)
5 makaronów do lasagne
2 pomidory
szpinak ( 1op. mrożonego)
małą cukinię
1/2 brokuła

Na sos:
1/2 kostki sera feta
3 łyżki kefiru/ jogurt naturalny
oregano
bazylię
czosnek
sól
pieprz
zioła prowansalskie
gałka muszkatałowa

             Najpierw wyłożyłam keksówkę papierem do pieczenia, następnie posmarowałam dno sosem z sera feta i układałam po kolei warstwy, pamiętając o sosie. Brokuła dałam na samą górę i posypałam go feta i polałam sosem. Całość wstawiłam do pieca na 30 min nagrzanego do 190 stopni, pod koniec gotowania można włączyć termoobieg.
Nie robiłam dużej porcji , ponieważ byłam tylko ja , mama i tato. Całość została pochłonięta w ekspresowym czasie.
Mojemu tacie mięsożercy też smakowało :)





Śniadanie w domu.

    
            Niedługo czekają mnie życiu duże zmiany. Początkiem tych zmian jest rezygnacja z pracy
i przeprowadzka do domu rodziców. Lubię być u rodziców, to miejsce pełne wspomnień, smaków
i zapachów. W moim  domu zawsze było dużo ludzi, a jak dużo ludzi to i dużo dobrego jedzenia. Moimi ulubionymi potrawami były flaki- najlepsze robione przez mojego tatę, bigos- babci Ireny, szarpańce- zawijasy z ciasta drożdżowego z mięsem, gulasz wołowy i kurczak z ryżem na słodko mojej mamy. Tak, dużo mięsa. Teraz kiedy nie jem mięsa trochę mi tych dań brakuje, ale widzę wyższy cel w zmianie jedzenia
imyślenia, wiem że dobrze mi to zrobi. Oprócz dań mięsnych były też ciasta i dania mączne. Moim ulubionym ciastem z dzieciństwa był i nadal jest pleśniak,ciasto z kaszą manna oraz murzynek cioci Ali. Nie mogłoby też zabraknąć "grzybków". Danie z pokolenia na pokolenie lubiane przez wszystkich domowników. Grzybek to grubszy naleśnik, który jest grubszy na środku i cieńszy po bokach. Ostatnio moja babcia zrobiła je na śniadanie i wszyscy znowu poczuliśmy się dziećmi... Ahh pełnia szczęścia. Trzeba jednak pamiętać, że to danie jest kaloryczne i nie polecam jeść go dzień w dzień. 

             Ciasto na grzybek składa się z tych samych składników co na naleśniki, tylko że jest ono cięższe, ma konsystencje gęstej śmietany. Nie mam niestety zdjęcia, może kolejnym razem uda mi się je zrobić, nim wszystkie grzybki znikną z powierzchni ziemi :)

             Ja dziś zamiast  przepisu na grzybek podam wam przepis na  naleśnika/placki/tosty z płatków owsianych. Jest to ciasto uniwersalne, przetestowane przeze mnie wiele razy i na wiele sposobów. Z tego przepisu możecie zrobić naleśniki/-a w zależności od ilości wody/ mleka i jajek, oraz płatków owsianych. Możecie również zrobić chlebki w zamykanym tosterze. 
Ja wczoraj zrobiłam dla siebie i mamy po dwa takie placki z tostera. 

Na ciasto potrzebujemy:

4 łyżki płatków owsianych- możecie je zmielić lub nie, zależy to od was. Ilość płatków jest uzależniona od ilości osób, które chcecie uraczyć plackami.
mleko roślinne lub trochę wody- mleko/ woda są potrzebne aby zmiksować wszystko ze sobą lepiej. Jeśli miksujecie w blenderze będziecie potrzebować jakiegoś płynu, jeśli chcecie zrobić jedną porcję możecie dodać łyżkę mleka i wymieszać wszystkie składniki w kubku.
jajko- jeśli nie chcecie dać jajka dajcie pół banana
trochę proszku do pieczenia 
cynamon
kakao 

Wszystkie składniki miksujemy i wlewamy na rozgrzaną patelnie lub do zamykanego tostera/ gofrownicy. 
 Smażymy z każdej strony do momentu zarumienienia się brzegów i środka. 

Przekładamy na talerz i dekorujemy tym na co mamy ochotę. 
Ja dałam twaróg, trochę banana, jabłko, dżem z borówek, pestki dyni, siemię lniane, owoce goji.  

Moja miłość do słodkich śniadań nigdy się nie zmieni... :)

Owsiane tosty na słodko



 


Translate